poniedziałek, 27 czerwca 2016

Dzień 5

          Staszek "Mondej" Kowalski szedł jak na skazanie. Nie znosił piątków, zawsze mu się ciągnęły. Nie wiedział jednak, ze ten piątek będzie inny... Już z daleka widział, że coś dziwnego zwisa z ogrodzenia orlika. Ale zwłok to się nie spodziewał. W sumie, to codziennie ktoś ginął - dosłownie. Podszedł do orlika, przyglądając się bezgłowemu truchłu ponad jego głową. Co do głów, patrząc pod nogi zobaczył paskudną mordę Juliana.
– Ty chyba nie czujesz się najlepiej, co? – zapytał i kopnął łeb. Bardzo Juliana nienawidził, więc sprawiło mu to głupią uciechę. – Chyba nie.
A wtedy rozległ się pisk niewinnych dziewic, bowiem klasa IIIc miała mieć WF. Mondej przekrzywił głowę zdziwiony.